poniedziałek, 11 lipca 2011
ONE SHOT
Wiecie… To dość dziwne. Czasami jest tak, że coś co wydaje nam się tylko
wyobraźnią staje się rzeczywistością. A to, co według nas jest
rzeczywistością bywa, tylko wytworem naszej wyobraźni. Wydawało mi się,
że Carl był tylko snem, ale wydarzenia dnia sprawiły, że zaczynałam
wierzyć, iż ochrania mnie nie tylko w nocy, ale również w dzień. Bo jak
wyjaśnić fakt, że kiedy idąc do szkoły i myśląc o Carlu weszłam na
jezdnię na czerwonym świetle. Z góry jechał rozpędzony autobus, a ja
zauważyłam go w ostatniej chwili. Jednak pojazd zatrzymał się ledwie pół
metra ode mnie, co przy śliskiej nawierzchni było niemożliwe do
wykonania. Mało tego na przedzie pojazdu znajdowały się dwa wgniecenia.
Do złudzenia przypominały odciski po dłoniach. Kierowca mnie zwyzywał i
kiedy stanęłam na chodniku, pojechał w swoją stronę. Ale nie tylko to
było dziwne. Po lekcjach poszłam do biblioteki, żeby znaleźć jakieś
książki dotyczące snów. I co? jak przechodziłam obok jednego z regałów
poczułam uderzenie w plecy, jakby ktoś mnie popchnął. Przewróciłam się i
wylądowałam twarzą do podłogi. Kilka centymetrów za mną spadło pięć
książek. Nie były to zbyt opasłe tomy i raczej, by mnie nie zabiły (w
przeciwieństwie do autobusu), ale napewno zrobiłyby mi lekkie kuku w
głowę. Jak się okazało bibliotekarka układała książki po drugiej stronie
regału. I trochę za daleko pchnęła kryminały do tyłu, co poskutkowało
spadnięciem pięciu książek po drugiej stronie. Czym prędzej opóściłam
bibliotekę i pognałam do domu, w którym na całe moje szczęście, nikogo
nie było. Zamknęłam się w pokoju i starałam się z niego nie wychodzić
przez całą resztę dnia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)