środa, 29 grudnia 2010
SEN I
Ten sen był dosyć krótki, ale jak dla mnie bardzo treściwy. Wszystko
zaczęło się w 2004 roku. Pamiętam ten sen jak przez mgłę, ale doznanie
było niezwykłe. Szłam po niesamowicie czarnej ziemi, jakby ktoś smołę mi
wylał pod stopy. Wszędzie panował pół-mrok. Nagle zaczęłam spadać. Nie
leciałam jak ptak. O nie!!! Po prostu spadałam bezładnie, jak kamień
wrzucony do wody. Tak leciałam i leciałam. Aż w końcu uderzyłam o coś
bardzo twardego i wokół mnie nastała całkowita ciemność. Nie mogłam
złapać tchu… I wtedy się obudziłam cała zlana potem z trudem łapiąc
powietrze. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to oznacza i nie wiedziałam,
jak to wpłynie na moje życie. Ale stało się tak, że ten sen obrócił mój
świat o 180 stopni i niedługo potem okazało się, że nie jestem całkiem
sama…
Subskrybuj:
Posty (Atom)